Na terenie parafii znajdowało się kilka kopalń węgla; w Przygórzu, w Jugowie na Pniakach i największa z nich kopalnia węgla „Wenzeslaus”. Eksploatowała ona pokłady węgla z masywu Włodyki. Regularnie się powiększała, ponieważ wchłaniała okoliczne, mniejsze wyrobiska górnicze. Ponieważ kopalnia się cały czas rozrastała, w 1921 roku powstało przedsiębiorstwo wydobywcze „Wenzeslausgrube”, które działała na powierzchni prawie 34 km kw. Przedsiębiorstwo to było w ówczesnym czasie najnowocześniej wyposażoną kopalnią na terenach ówczesnego Dolnego Śląska i zatrudniało 3500 górników. Pochodzili oni z Jugowa, Ludwikowic, Sokolca i okolicznych miejscowości. Od 1927 roku wydobywało 800 – 900 tys. ton węgla rocznie. Była to jednak kopalnia bardzo niebezpieczna, bardzo zagazowana. 9 lipca 1930 roku w szybie „Kurt”, który znajdował się na terenie Jugowa, powyżej apteki, nastąpiła potężna katastrof. Na głębokości 400 m. doszło podziemnego wybuchu gazów i wyrzutu kamieni o masie 3354 ton. W tej katastrofie zginęło 151 górników, zdecydowana większość z Jugowa. Rok później przerwano wydobycie, ale górnicy, którym zajrzało w oczy widmo bezrobocia, w 1933 roku utworzyli gwarectwo kopalniane i wznowili wydobycie. Jednak kopalnia zaczęła podupadać i nigdy już nie osiągnęła dawnego poziomu wydobycia. To i stałe zagrożenie podziemnymi wybuchami spowodowało, że w 1939 roku kopalnie zamknięto, wejścia zaczopowano, sprzęt sprzedano za długi, a chodniki kopalniane zatopiono. Ofiary wypadku upamiętnia obelisk na drodze z Ludwikowic do Jugowa, na ulicy Fabrycznej. Na cmentarzu parafialnym w Jugowie stoi pomnik – kaplica, z wypisanymi nazwiskami wszystkich poległych górników. Przedstawia ona ukrzyżowanego Chrystusa, który symbolizuje „trud pracy górniczej”.
Po II wojnie światowej chciano przekopać się do kopalni „Wacław”, od strony kopalni w Nowej Rudzie. Celem były bogate pokłady węgla w Jugowie, jednak zamiar ten nie powiódł się. Przez kilkadziesiąt lat natomiast, funkcjonowały jeszcze kopalnie w Przygórzu i na Pniakch, zamknięte w latach siedemdziesiątych.
Marek Perzyński „Ziemia Kłodzka”